Młody furtianin Wacław, mężny krzewiciel prawdy Pentalogu wśród katolickich pogan, został był dnia jednego zaproszony na przyjęcie. Ponieważ deszcz padał okrutny, na jego butach znajdowały się trzy kilogramy błota. Wszedłszy do skromnej chaty gospodarza, Wacław nie pomyślał o zdjęciu sandałów. Gospodarz grzecznie, najuprzejmiej jak potrafił, poprosił Wacława o zzucie obuwia, albowiem małżonka jego zużyła resztę środków czystości na przygotowanie przyjęcia. Wacław nie mógł znieść takiej potwarzy, objawił więc gospodarzowi całą prawdę: - Przeszkadza ci błoto na mych butach, a katolicka przemoc prawna ci nie przeszkadza?
- Ależ drogi gościu, katolicyzm nie ma nic wspólnego z moją podłogą! - odparł zdumiony gospodarz.
- Możesz w to wierzyć, jeśli tak ci wygodniej - rzekł Wacław. - Ale tak naprawdę nie prześladowałbyś mnie, gdybyś nie był kolejnym pseudoateistycznym obrońcą Dekalogu i pospolitym kauzyperdą.
- Nie mów tak - odparł urażony i jeszcze bardziej zdumiony gospodarz.
- Będę mówił co chcę! Nie pokonasz mnie swoją katolicką cenzurą! - wykrzyknął Wacław.
- Odejdź więc, skoro nie doceniasz mojej gościny wyszeptał zasmucony gospodarz.
- Nie odejdę! - wykrzyknął Wacław. - Chyba że zwiążesz mnie przy pomocy swoich katolickich siepaczy! Tak, zwiąż mnie i zabij za to, że mówię prawdę!
Gospodarz, widząc że nie wygra z siłą argumentów Wacława, przerażony opuścił swoje domostwo. Tak Wacław odniósł kolejne zwycięstwo nad katolickim fałszem, cenzurą i przemocą prawną.
czwartek, 16 lipca 2009
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz