czwartek, 30 lipca 2009

Jako Furtian Błażej pognębił PAODa

Pewnego dnia podszedł do Furtiana Błażeja pewien człowiek i rzekł:
- Jestem ateistą, panie Furtianie. Mam jednak pytanie. Jak ateista może stać się Furtianem? Przecież bycie Furtianem oznacza odrzucenie Dekalogu i zastąpienie go Pentalogiem.
- To prawda - odrzekł Furtian Błażej. - Prawdziwy Furtian jest ateistą, nie uznaje Dekalogu, tylko Pentalog.
- Lecz w Dekalogu mamy np. przykazanie by nie wzywać imienia Boga nadaremno. Przecież ateista nie może wzywać imienia Boga, bo on przecież wie, że żadnego Boga nie ma. Więc nie wzywa jego imienia. A skoro nie wzywa - to znaczy, że postepuje zgodnie z Dekalogiem. A skoro postępuje zgodnie z Dekalogiem nie może być Furtianem!
- To czcza sofistyka - oznajmił Furtian Błażej. - Typowa dla kauzyperdów. Furtian również nie wyznaje Dekalogu a jest ateistą.
- W Dekalogu - kontynuował ów człek - mamy też przykazanie "Nie zabijaj". Jeśli ateista nikogo nie zabił, znaczy postąpił zgodnie z Dekalogiem. Jeśli ateista traktuje z czcią swych rodziców, również postępuje zgodnie z przykazaniami Dekalogu. Nie może więc ateista być zarazem Furtianem.
- Nie jesteś ateistą ani tym bardziej Furtianem - odpowiedział Furtian Błażej. - Jesteś tylko pseudo-ateistycznym obrońcą Dekalogu (w skrócie paod-em). Gdybyś był ateistą musiałbyś być Furtianem - postępowałbyś bowiem zgodnie z Pentalogiem a nie Dekalogiem. Tak rzekł Furtian Błażej.

Jak Furtian Antoni przechytrzył Malkontenta

Furtian Antoni, wędrując po bezdrożach Albanii w poszukiwaniu kolejnych wyznawców furtianizmu, natknął się razu pewnego na człowieka, który tak jak on podróżował z kraju do kraju, choć w zgoła innym celu.
- Dokąd zmierzasz, wędrowcze? - spytał najuprzejmiej jak potrafił furtian Antoni.
- Wędruję w poszukiwaniu swojego miejsca na ziemi - odparł wędrowiec.
- Czy nie znalazłeś dotąd odpowiedniego dla siebie? - nagabywał dalej Antoni.
- Nie. Wszędzie ludzie wierzą w jakichś bogów, wyznają jakieś autorytety, a ja zawsze myślałem po swojemu. Nie ma dla mnie miejsca - rzekł zasmucony pielgrzym.
– Rety! - podskoczył z radości furtian Antoni, potrząsając swym habitem jak hiszpański tancerz. - Trafiłeś w sedno! Jestem właśnie człowiekiem, który głosi wiarę we własny autorytet każdego człowieka! - wykrzykiwał z entuzjazmem. - Mógłbyś zostać jednym z nas! Tworzymy bractwo furtian, które przyjmie cię z otwartymi ramionami!

- Brzmi pięknie - odrzekł wędrowiec. - Ale...
- Czy coś cię trapi? - spytał pośpiesznie Antoni.
- Jeśli każdy z was żyje jak chce, to co was łączy? - spytał z niepokojem pielgrzym. - Co sprawia, że jesteście furtianami? Czy musiałbym złożyć jakieś śluby?
- Skądże! Wystarczy, że zaakceptujesz Pentalog, nowy kodeks moralny dla wolnych ludzi, swoich własnych guru! - zachęcał go dalej Antoni.
- Ale jak mógłbym być swoim własnym guru, skoro przedtem musiałbym zaakceptować jakiś kodeks? Czyż nie mówiłem ci, że właśnie od tego próbuję uciec? - spytał zaskoczony wędrowiec.
- Ależ Pentalog to deklaracja niepodległości, to kodeks guru! - prawił dalej Antoni.
- Czyż będąc własnym guru, nie należy mieć własnego kodeksu? - spytał znowu pielgrzym.
Antoni strapił się. Oto trafił na kolejnego niewolnika katolickiej sekty, pseudoateistycznego obrońcę Dekalogu. Rzekł więc po namyśle: - Przykro mi, nie nadajesz się na furtiana. Okazałeś się zwykłym kauzyperdą i malkontentem. Tak rzekł furtian Antoni, a przypowieść ta upamiętnia fakt, że świat roi się od pozornych wolnomyślicieli, zakamuflowanych katolików, agentów Opus Dei i innych pułapek czyhających na suwerenną świadomość.

wtorek, 21 lipca 2009

Z listów furtiana Grzegorza do Burundi

Wiele już dzikich krain przemierzył Furtian Wacław, aż w końcu w dalekiej Persji ugościł go sam król Kserkses. Władca ten niebywale zainteresował się Pentalogiem i nawet bliski był zostania furtianem. Pewnego dnia jednak, kiedy zaprosił Wacława na morską przejażdżkę swą królewską galerą, trochę zepsuła się pogoda i Wacław, niezwyczajny takich przygód, poczuł się odrobinę niedobrze. Poprosił Kserksesa, by zawrócili do brzegu, ten jednak ze śmiechem oświadczył:
- Nie lękaj się niczego, zacny Furtianie! Mam ja sprawdzone sposoby na wzburzone morskie odmęty. Kiedy tylko bowiem zaczynają się fale robić zbyt wysokie i niebezpieczne, zaraz rozkazuję mym podwładnym, by wychłostali je łańcuchami i napiętnowali rozżarzonym żelazem. To musi skutkować, albowiem fale w końcu się uspokajają.
- Jakże to? - zdumiał się Wacław. - Chłostanie fal nie może być metodą na uspokojenie żywiołu!? Wszak to woda jest tylko, nie zaś fala. Fale są bytami niematerialnymi.
- Jak to niematerialnymi? - teraz zdumienie wyrysowało się na twarzy Kserksesa. - Są całkowicie materialne. Można ich dotknąć, mogą przewrócić i zatopić nasz statek.
- Woda jest materialna - odparł Wacław. - Fala nie może być materialna. Gadasz królu, jak jakiś Katolicki doktryner i prowokator.
- Ejże, nie zapominaj z kim rozmawiasz - upomniał go Kserkses gniewnie mierzwiąc swą brodę. - Jeśli nie wierzysz, że fale są materialne,możesz się zaraz na własnej skórze o tym przekonać.
- Czyś już zapomniał, królu, jak tłumaczyłem ci o co chodzi z informacją zaszytą w materii? Informacja jest niematerialna, ale zaszyta w materii, która siłą rzeczy oczywiście jest materialna.
- Tak, a masło maślane, jest zrobione z masła. Obraziłeś mój majestat, powątpiewając w zdrowy rozsądek i empirię. Dlatego wkrótce empirycznie doświadczysz tej swojej rzekomej niematerialności fal.
Tu Kserkses skinął na swoich gwardzistów, a ci, snadź zwyczajni takich sytuacji, sprawnie Wacława chwycili i zręcznie wyrzucili za burtę wprost w coraz bardziej wzburzone morze. I istotnie jak najbardziej materialne fale zrobione z jak najbardziej materialnej wody wciągnęłyby Wacława na zawsze w swe głębie. Lecz stał się cud - oto Wacław w ostatniej chwili przypomniał sobie, że ma Pentalog oprawiony w solidne drewniane okładki, a dzięki nim i umiejętnościom surfowania (wiele wszak surfował po sieci w swym życiu), wydostał się po wielu trudach na brzeg. Tak to po raz kolejny Pentalog pokonał katolickie poglądy!

Nawrócenie Izydora

Ja znalazłem zaś taki epizod z życia prawdziwego Furtiana Grzegorza: Kawałek czasu temu, w jakiejś prowincjonalnej mieścinie, za walkę z katolickim ciemnogrodem, Furtian Grzegorz został schwytany i uwięziony. I tak się złożyło, że cela po sąsiedzku, była celą smierci, gdzie siedział pewien okrutny przestępca skazany za morderstwo na swych rodzicach. Ponieważ nic innego nie miał do roboty, zaczął Grzegorz nauczać owego przestępcę Pentalogu.
- Dekalog jest już przestarzały - mówił. - Dziś obowiązuje już po wsze czasy Pentalog - doskonałe dzieło ludzkiego Rozumu.
- To świetnie - ucieszył się ów przestępca. - Skoro Dekalog już nie obowiązuje, nie dotyczą mnie zbudowane na jego fundamencie przepisy karne, z racji których tu gniję czekając na egzekucję. Wszak złamałem "Nie zabijaj" i "Czcij ojca swego i matkę swoją", ale to nieważne, bo Dekalog już też jest nieważny. I tak oto morderca stał się Furtianem, przyjął imię Izydor i sławił chwałę Pentalogu. Niezbyt długo co prawda, bo ledwie jeden dzień, gdyż nazajutrz zawisł na stryczku, stając się kolejną furtiańską ofiarą przemocy katolickiej. Lecz jego imię nie będzie zapomniane!

Kazanie Wacława w Jerozolimie

Jak podają pradawne źródła, furtian Wacław wstąpił niegdyś na stragan w Jerozolimie i krzyknął: - Bracia! Wasz Kościół pragnie mojego zbawienia za wszelką cenę. A tymczasem my, furtianie, jedyni Wolni Ludzie tej ziemi, Kościoła nie uznajemy i bardzo pragniemy zostać potępieni! Dlaczegóż chcecie nas na siłę uszczęśliwić swoim zbawieniem!? Wtedy wystąpił z tłumu jeden głupi wieśniak i zapytał:
- A czemuż to występujecie przeciw religii naszej świętej?
- Głupcze - odrzekł Wacław - bo religia to przeżytek! Nowoczesnym uniwersalnym światopoglądem jest ateizm! - wykrzyknął.
Głupi wieśniak poskrobał się w czoło i zapytał:
- A co jest ten ateizm?
- Widzisz, taką wodę ci z mózgu robi twoja religia, że nawet nie wiesz, co to ateizm! A to jest niewiara w bogów, życie pozagrobowe i inne bajki, którymi karmi was kościół, żeby nad wami panować! - rozochocił się Wacław.
Na to głupi wieśniak znowu poskrobał się w czoło i spytał nieśmiało:
- Ale... jak ty w Boga jedynego nie wierzysz, to jak ty chcesz być potępiony?
Wacław zamilkł, dech stracił, ale tylko na chwilkę, by zaraz potem huknąć: - A zabrać mi stąd tego katofilozofka i kauzyperdę! Błachachacha! I było to kolejne wspaniałe zwycięstwo wszystkich Furtian nad katociemnotą.

Jako wygnano cnego Berengara

Onegdaj Furtian Berengar przybył do pewnego miasta, by oświecać jego mieszkańców światłem Pentalogu, a sandał jeden miał jeno na swej stopie, albowiem na drugim wypisał pentalog i pozostawił onego na pustyni Kalahari. Wstąpił więc Berengar na beczkę z kapustą i zakrzyknął: "Suwerenne Byty, Znacie zaliż Pentalog???!!!!!" -" Nie znamy go, lecz znamy Dekalog odkrzyknął ktoś z tłumu, czemuż mamy porzucić jeden, by zastąpić go drugim???!!!! " I rzekł ci naonczas Berengar - "Jesteś pseudoateistycznym obrońcą Dekalogu na usługach Opus Dei!!!! " Na to wziął ktoś ze stojących ziemniaka i cisnął w Berengara, aże się zachwiał i spadł prawie z beczki z kapustą. Berengar jednako niewzruszon nadal głosił Pentalog. Wówczas jeden ze starszych zapytał, "Mężu cny, jeżeli jako powiadacie, każden z nas suwerennością obdarzon, czemu twój osąd lepszym ma być od naszego? Zaliż nie godzisz w naszą suwerenność?". Zapałał na to Berengar złością i wykrzyknął "Milcz sługusie kato-mafii i szubrawcze na pasku Opus Dei wodzon" To posłyszawszy starzec cisnął w Berengara kulą z nieczystości ulepioną, aże się zachwiał Berengar i spadł prawie z beczki z kapustą. Berengar jednako niewzruszon nadal głosił Pentalog. Tłum zasię rozeźlony począł obrzucać onego Berengara, czym kto miał pod ręką, a nade wszystko warzywem wszelkiem, choć i pomyje się zdarzały. Naonczas starsi miasta tak Berengarowi rzekli: Gościu nie ma dla ciebie miejsca w naszym mieście, albowiem miłujemy wolność, a ty przynosisz nam niewolę. Głosisz suwerenność a chcesz nas poddać twej idei. Nie wolność to wszak, a tyrania, zasię tyranów karzemy w naszym mieście zaszyciem w worku z kurą i zepchnięciem ze wzgórza wolności. Zląkł się naonaczas Berengar ale niewzruszon zakrzyknął "Kauzyperdy, pseudoateistyczni obrońcy Dekalogu....!!!!" i "Błahahahahahaha" zawołał. Na to starsi pojęli że umysł jego pomieszan i miast kary zaszycia w worku skazali go na wygnanie z miasta. I tak kazali straży go wyprowadzić, zasię jeden jeno miał sandał na swej stopie, albowiem na drugim wypisał pentalog i pozostawił onego na pustyni Kalahari. I dziatwa rzucała weń czym kto miał pod ręką, a nade wszystko warzywem wszelkiem, choć i pomyje się zdarzały. Takoż bracia wyglądało wygnanie cnego Berengara.

Kazanie Wacława w Sandomierzu

Pewnego razu guru Wacław wystąpił na rynku miejskim w Sandomierzu z kazaniem. Do zgromadzonej wokół niewielkiej grupki przemówił tymi oto słowy: - Zaiste powiadam wam, że przyrost naturalny spada i w końcu dojdzie do katastrofy! A wszystkiemu winna przemoc prawna katolików, bo gdyby nie kościelne zakazy, ludzie miłowaliby się w alkowach trzy razy dziennie, zamiast wstydliwie okrywać swe członki i spowiadać się ze swego pożądania! Lud przysłuchujący się owym słowom wydał z siebie pomruk uznania i kiwając głowami rozszedł się do domów. Nazajutrz guru Wacław ponownie wystąpił na rynku miejskim w Sandomierzu i tak rzekł do swych słuchaczy: - Zaiste powiadam wam, że ludzie na świecie mnożą się niczym mrówki i już dziś chleba dla nich nie starcza. A wszystkiemu winni katoliccy faryzeusze, którzy dzieci żywić nie chcą, a kobietom rodzić każą. A skoro niechcianych dzieci żywić nie chcą, niechaj pozwolą kobietom decydować o losie życia poczętego! Tak rzekł Wacław drugiego dnia na rynku miejskim w Sandomierzu. A wtedy podszedł do niego starzec siwy jak górski śnieg i tak rzekł: - Ludzi za mało się rodzi, powiadasz, z winy kościoła naszego. Ludzi za dużo się rodzi, mówisz, takoż z winy kościoła naszego. Powiedz nam, ciemnemu pospólstwu, czy woda może ogień zarazem gasić i rozpalać? Lud zaszemrał, słysząc te słowa, i wlepił oczy w Wacława. Ten zaś, przełknąłwszy ślinę, rzekł z mocą w głosie: - A idźże do domu, dziadku, boś albo głupi i nieuczony, albo za ciężkie pieniądze katolickiej sekcie się wysługujesz! Tak rzekł Wacław na rynku miejskim w Sandomierzu, a skryba Anonim Edward zapisał w Wielkiej Kronice Furtian kolejne zwycięstwo Pentalogu nad katolicką obłudą i pychą/

czwartek, 16 lipca 2009

Jak Wacław pognębił Kauzyperdów

Na samym początku Ery Nowożytnej, gdy furtianie musieli się bronić przed największą i najpodlejszą ofensywą katociemnoty, furtian Wacław znalazł w swym komputerze trojana.
- A to wredne katole - zakrzyknął! - Już do tak nikczemnych sztuczek się posuwają! Przysłali mi szpiegowskiego wirusa, napisanego pewnie przez Opus Dei, żeby mnie namierzyć i zlinczować! Nazajutrz opowiedział o wszystkim w swym płomiennym ulicznym kazaniu. - Tak, zlinczujcie mnie! Zlinczujcie! Na co czekacie?! - krzyczał do grupki gapiów. - To zaszczyt umrzeć za Pentalog! Tchórzliwa gawiedź nie zrobiła jednak ani kroku, by zlinczować Wacława, za to wystąpił na czoło tłumku miejscowy mędrek i rzekł:
- Skąd wiesz, Wacławie, że to był trojan katolicki?
- Jak to skąd? A komu mogłoby zależeć na zniszczeniu mojego komputera i mnie, na zniszczeniu Pentalogu, jeśli nie katolikom? - zdumiał się Wacław głupotą zadanego pytania.
- Ale przecież każdy z nas znajduje czasem na komputerze trojany... - odparł mędrek.
- To już wasz problem! - odrzekł Wacław. - Jeśli się zgadzacie, żeby po waszych komputerach włóczyły się trojany...
- A gdyby tak trafił cię teraz piorun - dywagował dalej mędrek - to byłby to piorun zwykły czy katolicki?...
Wacław zasępił się chwilę, po czym rychło odzyskał rezon i wykrzyknął:
- A co mnie to obchodzi?! Idźże się pomodlić, katolski śmieciu, to może cię twój Pan Bóg oświeci i przestaniesz zadawać głupie pytania! Błachachacha! - zaryczał triumfalnie. A śmiech ten był puentą kolejnego doniosłego zwycięstwa furtian nad katofilozoficznymi kauzyperdami.

Kazanie Wacława w Ustrzykach Dolnych

W trzynastym roku swej wędrówki cny guru Wacław przybył do Ustrzyk Dolnych, zasię duch jego radował się, a płomień ODS rozpalał jego umysł światłem Pentalogu. A sandał jeden miał jeno na swej stopie, albowiem na drugim wypisał pentalog i pozostawił onego na pustyni Kalahari. Gdy nastał dzień targowy cny Wacław udał się na jarmark, gdzie gawiedź tłumnie się zbierała po mszy, był to bowiem dzień odpustu. A wiele tam było luda, takoż młodych i starych, a i kalek i inszych żebraków, jako i dziadów było bez liku. Wacław wypisał Pentalog i ODS na desce dębowej, która wnet zajaśniała cudownym światłem i chciał go przybić do straganu baby sprzedającej śledzie. I rzekła ona "panie, czemuż mój stragan niszczycie i bez pytania deskę jakowąś tu przybijacie". Na to rzekł jej Wacław, "Tak...! Zabroń mi, zabroń, niech furtianie nie mogą głosić swoich poglądów! Jesteś kauzyperdą, która walczy z ODSem i Pentalogiem, sługusko kato-cenzury. Ale furtianom nikt nie zamknie ust na siłę!!!" Na to rzekła zdumiona kobieta "Głoś jak ci się podoba mężu, lecz nie niszcz mego straganu." Stropił się na to guru Wacław, lecz wnet jego lico pokraśniało a w oczach zabłysło cudowne światło ODSu. "Błahahahahahaha" pokrzyknął "Przejrzałem cię cenzorko na służbie Opus Dei. Pod płaszczykiem dbania o stragan stosujesz katolicką przemoc prawną i walczysz z furtiańskim Pentalogiem. Ale nic ci to nie pomoże, bo Pentalog został już ogłoszony i nic tego nie zmieni". I wbrew jej protestom przybił Wacław oną cudowną deskę i wstąpił na beczkę po śledziach. "Bracia", pokrzyknął. "Oto wieszczę wam początek nowej ery, ery Pentalogu i ODSu" Gawiedź zebrała się na to wokół beczki myśląc, że kuglarz to lub grajek. Widząc tłum wokół siebie guru Wacław jął głosić ODS i Pentalog. Podówczas wysunął się przed tłum dziad jeden, który nogę na wojnie potraciwszy żebrał pod kościołem, choć jak mówią uczony był w piśmie. "Panie - rzekł ów dziad - jeżeli każdy byt świadomy podlega ochronie, a każdy nieświadomy zniszczyć możem, wszak człek śpiący nieświadomy jest, a i dziecko dopiero porodzone takoż. Wedle wiec tego zabić ich możemy i występek to żaden nie będzie." Wacław posłyszawszy to zachmurzył się a lico jego pociemniało. Milcząc w duchu recytował ODS a następnie Pentalog. Wtem spłynął nań zbawczy duch wiedzy i pokrzyknął "Dziadu nawróć się! Bez mała dwa tysiąclecia dominacji Twojej ideologii naznaczone są morzem krwi i łez. Dlatego wyznaj, że błądziłeś, a przyjmiemy Cię na łono ateizmu nie chowając urazy." Na to dziad "Lecz odpowiedz mi panie, o com cie zapytał" Posłyszawszy to guru Wacław gniewem zapałał lecz wnet pojął co powinien odrzec i tam mu powiedział "Dziadu nawróć się! Bez mała dwa tysiąclecia dominacji Twojej ideologii naznaczone są morzem krwi i łez. Dlatego wyznaj, że błądziłeś, a przyjmiemy Cię na łono ateizmu nie chowając urazy." I tak guru Wacław znowu zwyciężył katowrzask i katolicką przemoc prawną.

Z Furtiańskiej Księgi Genesis

Odnalezione fragmenty Księgi Genezis z Wielkiej Kroniki Furtian: "Na samym początku Ery Nowożytnej był tylko jeden furtianin o imieniu Wacław. Furtianin ten zapragnął jednak towarzystwa, począł więc głosić nowy kodeks moralny na miejskich rynkach, skwerach i ulicach, ale nijak nie udawało mu się znaleźć nowych wyznawców. Tych, co poczęli z nim dyskutować, nazwał Wacław paodami – pseudoateistycznymi obrońcami dekalogu. Tych, co go zignorowali, nazwał Wacław głupimi zniewolonymi katolami. Tych, co poczęli go krytykować, nazwał Wacław katofilozofkami i kauzyperdami. Tych, co poczęli go wyśmiewać, nazwał Wacław katolickimi śmieciami. Tych, co poczęli go szykanować, nazwał Wacław agentami Opus Dei. Tych zaś, co poczęli się z nim zgadzać, Wacław nie mógł nazwać ... bo ich nie było. Wacław poczuł się więc samotny i postanowił wymyślić sobie kobietę. I stworzył kobietę na obraz i podobieństwo swoje, tak że byli jednym duchem, i nazwał kobietę Agatą. Agata była czystą suwerenną świadomością, by zatem tchnąć w nią namacalne życie, Wacław począł przybierać kobiece szaty i wysyłać mężczyznom całusy. Dziś jeszcze ślady tego stworzenia widzi ludzkość, kiedy Agata nazywa się Wacławem albo gdy w Listach do Forumowiczów pisze jako mężczyzna: "Mnie wystarczy to, co napisałem na niebiesko. Furtianka Agata". [30.03] 11:25 Jan Anglicus Joanna Oto Prawda objawiona w Księdze Genezyjskiej.

Jak młody Wacław pokonał katolicką przemoc prawną

Młody furtianin Wacław, mężny krzewiciel prawdy Pentalogu wśród katolickich pogan, został był dnia jednego zaproszony na przyjęcie. Ponieważ deszcz padał okrutny, na jego butach znajdowały się trzy kilogramy błota. Wszedłszy do skromnej chaty gospodarza, Wacław nie pomyślał o zdjęciu sandałów. Gospodarz grzecznie, najuprzejmiej jak potrafił, poprosił Wacława o zzucie obuwia, albowiem małżonka jego zużyła resztę środków czystości na przygotowanie przyjęcia. Wacław nie mógł znieść takiej potwarzy, objawił więc gospodarzowi całą prawdę: - Przeszkadza ci błoto na mych butach, a katolicka przemoc prawna ci nie przeszkadza?
- Ależ drogi gościu, katolicyzm nie ma nic wspólnego z moją podłogą! - odparł zdumiony gospodarz.
- Możesz w to wierzyć, jeśli tak ci wygodniej - rzekł Wacław. - Ale tak naprawdę nie prześladowałbyś mnie, gdybyś nie był kolejnym pseudoateistycznym obrońcą Dekalogu i pospolitym kauzyperdą.
- Nie mów tak - odparł urażony i jeszcze bardziej zdumiony gospodarz.
- Będę mówił co chcę! Nie pokonasz mnie swoją katolicką cenzurą! - wykrzyknął Wacław.
- Odejdź więc, skoro nie doceniasz mojej gościny wyszeptał zasmucony gospodarz.
- Nie odejdę! - wykrzyknął Wacław. - Chyba że zwiążesz mnie przy pomocy swoich katolickich siepaczy! Tak, zwiąż mnie i zabij za to, że mówię prawdę!
Gospodarz, widząc że nie wygra z siłą argumentów Wacława, przerażony opuścił swoje domostwo. Tak Wacław odniósł kolejne zwycięstwo nad katolickim fałszem, cenzurą i przemocą prawną.

środa, 15 lipca 2009

PENTALOG W SWAHILI

Mujibu Gregoria kalenda, juu 21 Januari 2002 baada kizazi Bwana Yesu kuanzia Nazareth (itikio Kristo), mwanachama cha "Faraku" timamu umbile kwa tanu Haki cha Imani:
I. Fahamu ni enzi huluki.
II. Kumbo kwa fahamu ni mchinjo, haidhuru kwaje na kutoka je fanya ni uundaji wa ni yake mchukuzi.
III. Iwapo hayati huluki ni mchukuzi kwa fahamu, aidha maisha kama daraka kwa mwendelezo wa uhai cha hii fahamu ni isimu fika mahsusi afu. Fahamu ni ghari yabwana wa yake kubeba maisha na yana si ajinabi na ghari yahaki wa amuru papohapo shauri
IV. Maisha ambazo sivyo mchukuzi kwa fahamu (katika leo ama halafu) pana takaramu soko na ni baraba ye kingiliopata nunuliwa aidha kando baadhi fahamu. Fahamu la ubiashara, aidha yake uguzi, likiza, na kila maingilio enye katika rai vizuio (katika leo ama halafu), fikia na mahala, ni nunda madhambi.
V. Hakika enyi kwa fahamu idhini katika uundaji kiasi ukadirifu na amuru kila shauri. Tu kigezo kwa usahihi wa harakati jifahamu chumbe ni ghaibu ama itikio akili kwa dhara katika fahamu ingine vyumbe (ye yana milki fahamu). Madhara tekeleza wahedu fi fahamu. Chumbe (uundaji) ye sivyo fahamu, sio ingia benibeni. Katika siku kwa aheri wa umbile juu imani kibinadamu andika fi geni tarikhi itika kwa mwanachama cha faraku TARIKHI MAMBOLEO. Jana defa, anga katika anguka Magharibi Kirumi Dola, ni checha fi tako, kati aidha juu Kati Dahari.
Katika gaia nukta, kati wasia mafumbo kama: mtaji adhabu, kujiua, batilizito, ubembe, ukabila, jaribio fi umma (kwk, kwk) - ingia hesabu baadhi kanda kwa mapokeo na kirahi. Ela tanu Haki cha Imani si maizi mantiki uandamizi wa huruma mapato. Amali kadiri ya lao vyeti sivyo daraka wa majilio fi iko barazahi juu Dongo, ela chomoa kifurifuri imani kwa ukadirifu aidha maamuzi, si hamali katika angika aidha mapokeo.

Pentalog jest nieusuwalny

Hail Pentalog!

Choć Opus Dei i jej agenci zlikwidowali witrynę Wielkiej Furty na onecie, Furtianie, Szkoła Filozoficzna SEKTA im. Giordano Bruno, nie zaprzestaną swojej działalności. Niniejszy blog jest kontynuacją dawnego i będzie dalej propagował Pentalog, ODS, ODDiZ i wszelkie Prawdy Objawione Furtianom. Zapamiętajcie to sobie, świątobliwe zwyrole: Nigdy Nie Zlikwidujecie Pentalogu. Pentalog Jest Nieusuwalny!